Po co komu te relacje w firmie? Czy nie da się współpracować bez?
Takie pytanie usłyszałam kiedyś od właściciela firmy. I nie, to nie była prowokacja…
Zainspirowana, często zadaję to pytanie uczestnikom moich warsztatów z zakresu współpracy. Tym razem prowokując ich do namysłu. Czy rzeczywiście warto i opłaca się inwestować czas i niemały przecież wysiłek w budowanie relacji, skoro przed każdym z nas piętrzą się cele do osiągnięcia, a czas nieubłaganie depcze po piętach? Przecież nie za relacje nam płacą, a za wyniki.
Nieodmiennie moi uczestnicy wymieniają korzyści z inwestycji w relacje ze współpracownikami. W dzisiejszym świecie łatwiej osiągać cele z pomocą kogoś niż samemu, ponieważ jesteśmy od siebie nawzajem zależni. W atmosferze życzliwości mamy większą satysfakcję i przyjemność z pracy. I to koniec oczywistości.
Mimo dobrych intencji, wpadamy jednak w pułapki. A im większa presja zadań, czasu i emocji, tym rzeczywistość gęściej zastawia na nas wnyki.
Pułapka nr 1
Często zakładamy, że to, co dla nas oczywiste, jest również jasne dla innych, a potem dziwimy się, że nie czytają w myślach, albo dopatrują się „drugiego dna” naszych działań. Zdarzyło Ci się to już? Nie zakładaj, że ktoś wie, do czego zmierzasz. Powiedz to wyraźnie, bądź czytelny.
Pułapka nr 2
Innym razem sami tworzymy domysły, o co komuś chodzi. „Dlaczego tak powiedziała? Chyba mnie nie lubi albo chce podważyć mój autorytet”. Brzmi znajomo? Nasz mózg traktuje wyroby własne jako obiektywną rzeczywistość. Stąd krótka droga do wzajemnych nieporozumień i pretensji. Zamiast się domyślać – pytaj. Bądź ciekawy.
Jak o kimś myślę – tak go traktuję…
Pułapka nr 3
Jedną z najczęstszych pułapek we współpracy jest jednak oczekiwanie, że wszyscy powinni być tacy jak ja. Podobnie myśleć i reagować, bo to jedyny właściwy sposób, a kto nie z nami, ten przeciw nam. Na poziomie rozumowym nawet przyswajamy informację, że ludzie się różnią i to dobrze, ale gdy w grę wchodzą emocje, ten truizm przestaje być tak oczywisty.
I tak ci z nas, którzy są zdecydowani, dynamiczni i nastawieni na działanie irytują tych, którzy są spokojni, wyważeni i potrzebują czasu do namysłu. I jak zwykle nawzajem J. A ci, którzy kipią energią i entuzjazmem, otaczając się tabunami znajomych i omawiając z każdą napotkaną osobą szczegóły swojego życia są niestrawni dla osób analitycznych, konkretnych i wycofanych. I vice versa.
Nie. Nie namawiam nikogo do zmiany siebie. Stając się inną osobą utracisz swoje dotychczasowe mocne strony, bez gwarancji, że wzmocnisz słabsze.
Zachęcam jedynie do zrozumienia, na czym polegają pułapki, w które wpadamy we współpracy na codzień, jaka wiedza jest potrzebna, aby ich unikać i jakie umiejętności są przydatne, aby z nich możliwie szybko się wydostać. Aby realnie współpracować, zamiast ze sobą walczyć.
Pierwszy krok to zrozumienie siebie, drugi – zrozumienie innych. Dzięki temu można zadbać o własne potrzeby w relacjach biznesowych, a też dawać innym to, czego oni potrzebują, żeby lepiej pracować. Dzięki temu można unikać nieporozumień, a nawet gdy się pojawią, skutecznie i szybko je wyjaśniać.
Brzmi zachęcająco? Zapraszam na warsztaty z zakresu Budowania relacji biznesowych, tak potrzebnych w dzisiejszym świecie błyskawicznych i nieprzewidywalnych zmian.